Czwartek o wszystkim i o niczym...
Święta, Święta... i po Świętach ;-)
Nie świętowałam długo, bo od razu do życia naukowego. Cóż, takie życie.
Cieszę się ogromnie na myśl o tym, że niedługo weekend... ech.
Wczoraj zrobiłam kolejną porcję (podwójną) kremu lawendowego (wszelkie zapasy mi się pokończyły).
Tydzień wcześniej zrobiłam także podwójną porcję dla Teściowej. Uwielbia ten krem. A ja uwielbiam to, że jestem w stanie kogoś przekonać, że jak coś jest naturalne to jest jednak super...
Wczoraj także próbowałam nowego koktajlu (pomysł znaleziony u Kasi-Veganki), tym razem z bazylią. Niestety zdjęcia brak, bo... za szybko wypiłam. Naprawdę intrygujący smak.
A na koniec link do ciekawego filmiku. Jakoś przed chwilą go znalazłam... Może ktoś z Was jeszcze go nie widział, więc wrzucam.
mmm,lawenda! wielbie!
OdpowiedzUsuńkrem wyglada na prawde fajnie,przepis jest juz na blogu?
Tak, oczywiście! :-)
Usuńhttp://miszmasz-maszmisz.blogspot.com/2012/11/balsam-maso-krem-balsam-do-ciaa.html
Polecam "samoróbkę", jest cudowny. I zapach ma nieziemsko przyjemny :-)