Chyba próbuję przywołać wiosnę...
...czyli zielone szejki powracają na tapetę. I to prawie po trzech latach (!). Wszystko dlatego, że moja Siostra (dzięki raz jeszcze!) sprezentowała mi blender (mikser kielichowy). Cudowne cacko!
Jako pierwsze zmiksowałam truskawki hehe... Ale następnego dnia nastąpił nawrót do smoothies.
Na pierwszy ogień (i widoczny w dzbanku tak w zasadzie) poszedł szejk o następującym składzie:
- 1 x nać pietruszki
- 2 x jabłko
- czubiasta łyżeczka lnu (mielonego)
- woda (dopełniłam)
Razem wyszło 750 ml. Pycha!
Wiosno przybywaj (potrzebuję składników do szejków)! ;-)
Oh, masz dobra siostre...szczesciara :).
OdpowiedzUsuńProsty, ale dobry pomysl na szejka. Hmm...mowisz ze dodajesz len...nigdgy bym na to nie wpadla, ale do doskonala rada. Dzieki, zaczynam robic ten szejk (ladny blender; i nasz, Polski Zelmer; cacko!).