(vegan) Buza! / Boza!
Na początek nieco informacji z zacnej wikipedii ;-)
Boza – lekko sfermentowany napój bezalkoholowy, charakterystyczny dla kuchni krajów bałkańskich. Jest znany i produkowany w Bułgarii, Macedonii, Albanii i Turcji. W Turcji boza jest przyrządzana ze sfermentowanej kukurydzy, zaś w Bułgarii z pszenicy lub prosa.
W Turcji jest podawana z cynamonem i pieczoną ciecierzycą, a spożywana jest głównie w zimie. Osmanowie byli znani z pojenia armii bozą, jako że jest bogata w węglowodany i witaminy.
W Albanii najczęściej jest produkowana i sprzedawana w północnej części kraju; można ją łatwo znaleźć w cukierniach i lodziarniach w stolicy, Tiranie.
Do Polski napój przywędrował wraz z macedońskimi imigrantami i jest nazywany buzą. Buza jest wyrabiana z kaszy jaglanej i była popularna w przedwojennym Białymstoku. Często podawano ją z chałwą.
Gdy pierwszy raz próbowałam buzy w restauracji w Białymstoku byłam bardzo sceptycznie nastawiona. Jednak po pierwszym łyku zmieniłam zdanie. Buza na pewno smakuje "inaczej", ale bardzo orzeźwiająco!
Zapragnęłam zrobić ją sobie w domu... ale najpierw nie mogłam znaleźć przepisu, a później po prostu o niej zapomniałam. I tak mijała jesień, zima, wiosna... Czas się pospieszyć i stworzyć to cudo!
Jeżeli będziecie mieć dostęp do vegan chałwy (myślę, że za jakiś czas trzeba będzie wrzucić tu przepis), otrzymacie zdecydowanie przepyszną kombinację (buza w szklance, chałwa na talerzu)... mniam, mniam!
Jeżeli marzy Wam się wersja turecka, po nalaniu do szklanki, posypcie bozę cynamonem. Pycha!
100 gram kaszy jaglanej
50 gram białego ryżu
3 litry wody
250 g nierafinowanego cukru trzcinowego
odrobina wanilii
4 cytryny
10 gram świeżych drożdży
garść rodzynek królewskich
Ryż i kaszę przepłukać zimną wodą, po czym wrzucić do garnka, zalać zimną wodą (niewielką ilość) i gotować. Minimum 15 minut. W każdym razie: na papkę. Zmiksować w blenderze (lub utrzeć / przetrzeć przez sito). Dolać 3 litry wody. Zagotować. Przecedzić przez sito lub przez gazę. Dodać cukier, wanilię i sok z cytryn. Gdy wszystko wystygnie, dodać drożdże. Odstawić. Gdy na powierzchni zacznie pojawiać się pianka - przelać do butelek zakręcanych (lub z korkiem, kto jakie ma - jednak najmocniej polecane są butelki szklane i kamionkowe), do każdej butelki wrzucić kilka rodzynek. Nie nalewać pod sam korek, bo może wylecieć z butelki ;-) Odstawić na dobę (temperatura pokojowa). A później przenieść butelki w ciemne miejsce (np. piwnica), o ile wcześniej nie wypijecie wszystkiego ;-)
Przy opracowywaniu swojej wersji (choć za bardzo tu nie poszalałam - buza ma dosyć podstawowe składniki, których zmieniać się nie powinno), korzystałam z linków następujących: Białostockiego Szlaku Kulinarnego oraz bloga: Gotowanie na gazie .
W Turcji jest podawana z cynamonem i pieczoną ciecierzycą, a spożywana jest głównie w zimie. Osmanowie byli znani z pojenia armii bozą, jako że jest bogata w węglowodany i witaminy.
W Albanii najczęściej jest produkowana i sprzedawana w północnej części kraju; można ją łatwo znaleźć w cukierniach i lodziarniach w stolicy, Tiranie.
Do Polski napój przywędrował wraz z macedońskimi imigrantami i jest nazywany buzą. Buza jest wyrabiana z kaszy jaglanej i była popularna w przedwojennym Białymstoku. Często podawano ją z chałwą.
Gdy pierwszy raz próbowałam buzy w restauracji w Białymstoku byłam bardzo sceptycznie nastawiona. Jednak po pierwszym łyku zmieniłam zdanie. Buza na pewno smakuje "inaczej", ale bardzo orzeźwiająco!
Zapragnęłam zrobić ją sobie w domu... ale najpierw nie mogłam znaleźć przepisu, a później po prostu o niej zapomniałam. I tak mijała jesień, zima, wiosna... Czas się pospieszyć i stworzyć to cudo!
Jeżeli będziecie mieć dostęp do vegan chałwy (myślę, że za jakiś czas trzeba będzie wrzucić tu przepis), otrzymacie zdecydowanie przepyszną kombinację (buza w szklance, chałwa na talerzu)... mniam, mniam!
Jeżeli marzy Wam się wersja turecka, po nalaniu do szklanki, posypcie bozę cynamonem. Pycha!
100 gram kaszy jaglanej
50 gram białego ryżu
3 litry wody
250 g nierafinowanego cukru trzcinowego
odrobina wanilii
4 cytryny
10 gram świeżych drożdży
garść rodzynek królewskich
Ryż i kaszę przepłukać zimną wodą, po czym wrzucić do garnka, zalać zimną wodą (niewielką ilość) i gotować. Minimum 15 minut. W każdym razie: na papkę. Zmiksować w blenderze (lub utrzeć / przetrzeć przez sito). Dolać 3 litry wody. Zagotować. Przecedzić przez sito lub przez gazę. Dodać cukier, wanilię i sok z cytryn. Gdy wszystko wystygnie, dodać drożdże. Odstawić. Gdy na powierzchni zacznie pojawiać się pianka - przelać do butelek zakręcanych (lub z korkiem, kto jakie ma - jednak najmocniej polecane są butelki szklane i kamionkowe), do każdej butelki wrzucić kilka rodzynek. Nie nalewać pod sam korek, bo może wylecieć z butelki ;-) Odstawić na dobę (temperatura pokojowa). A później przenieść butelki w ciemne miejsce (np. piwnica), o ile wcześniej nie wypijecie wszystkiego ;-)
Przy opracowywaniu swojej wersji (choć za bardzo tu nie poszalałam - buza ma dosyć podstawowe składniki, których zmieniać się nie powinno), korzystałam z linków następujących: Białostockiego Szlaku Kulinarnego oraz bloga: Gotowanie na gazie .
Organizator: quchniawege
Organizator: vimari
ojej, super! muszę spróbować!
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Być może bardzo Ci posmakuje :) (lub nie, bo to dosyć specyficzny w smaku napój - ale ja uwielbiam!)
Usuń